E 1027 katar i potworni mizogini

Ponieważ sezon na katary, grypy inne cholery jeszcze niestety trwa pomyślałam, że napiszę o doskonałym w chorobie, że się tak wyrażę, pomocniku. Kiedy tak zalegamy zatopieni w chusteczkowej masie, w odmętach pościeli, przerzucamy piętnasty tygodnik i siódmą już książkę, a poprawy nie widać… ukochany mąż, albo żona, albo i matka… zależy od sytuacji, podaje zazwyczaj - tak koło 14.00 - gorący rosołek na wzmocnienie. 
Gorączka osłabia, poza łóżkiem jakoś tak nieprzyjaźnie, w nim zaś niezupełnie komfortowo. Cieknie po brodzie, koronkowa pościel cierpi, zupa w połowie rozlana. Na takie zmartwienie pomóc może tylko protoplasta wszystkich tac na nóżkach z IKEA lub DUKA - stolik E1027Mebel, który niezmiennie kojarzy mi się z Agatą Chriestie i jej niezwykle wysublimowanym detektywem Herkulesem Poirotem - on na pewno taki miał - ad rem. 


E1027 to liczący sobie już 88 lat projekt autorstwa Eileen Gray (właść. Kathleen Eileen Moray Gray) irlandzkiej architekt, zdeklarowanej modernistki i wielbicielki Le Corbusiera. Eileen dedykowała go swojej siostrze, która co prawda nie była obłożnie chora, ale podobno uwielbiała jeść w łóżku. Pomysłowa konstrukcja ze stali nierdzewnej i szkła bardzo wpisywała się w panujące podówczas nurty, ale reprezentowała też kobiecą troskę o wygodę podczas dość nietypowych czynności. Blat stolika ma oparcie z boku, dzięki czemu można go maksymalnie dosunąć do brzegu łóżka, mało tego ma regulowaną wysokość i łatwą do utrzymania w czystości, szklaną powierzchnię. Podstawa stolika jest wycięta co pozwala dosuwać mebel nawet do łóżka o pełnej podstawie, a całość jest lekka i w zasadzie dość transparentna. 
E1027 powstał jako wyposażenie letniego domku autorki i jej narzeczonego Jeana Badoviciego (rumuńskiego architekta), który zaprojektowała i wybudowała dla nich na francuskim wybrzeżu w Roquebrune-Cap-Martin. Dom nazywa się - Villa E1027 - i jest wyjątkowy. Stanowi pomnik współczesnej architektury. 

Villa E1027

Jak to zwykle bywa ze stolikiem oraz domem wiąże się niebanalna historia. Trzeba przyznać dość okropna i typowa zarazem. Eileen beznadziejnie zakochana w Badoviciu redaktorze naczelnym awangardowego pisma L’Architecture Vivante i jako się rzekło wielbicielka Corbusiera, została przez obu panów wystawiona do wiatru, zdradzona i na wiele lat niemal wymazana z almanachów historii architektury. Ale po kolei.
W 1931 roku wielokrotnie zdradzana przez Jeana Eileen zostawiła mu ich niedoszłe gniazdko w postaci E1027 i przeniosła się do swojego kolejnego dzieła domu Tempe à Pailla w Castellar. Wówczas na zlecenie złośliwego eks chłopaka, nie kto inny lecz Le Corbusier zamalował ogromne ściany Villi freskami o tematyce seksualnej ogólnie rzecz biorąc, które towarzyszyły im przy okazji wielu hucznych imprez. Kiedy wiarołomny właściciel domu zmarł w 1956 roku przypadł on w spadku jego siostrze z niezupełnie demokratycznej wówczas Rumunii. Dom niebawem został wystawiony na publiczną aukcję przez… rumuński rząd. w 1960 roku E1027 trafił w ręce Marie-Louise Schelbert, później został przejęty przez dr Kaegi, który wyprzedał część cennej kolekcji mebli - w wielu przypadkach prototypów projektów Eileen. Doktora niedługo po tym fakcie zamordował z resztą wyprowadzony z równowagi ogrodnik! Dom miał jeszcze kilku właścicieli, którzy zupełnie o niego nie dbali i doprowadzili go (wraz z ogrodem) do niemal kompletnej ruiny i zapomnienia. Dopiero w 1999 roku E1027 został zakupiony przez konserwatora zabytków i od tego czasu jest doprowadzany do swojej pierwotnej świetności. Taka to dramatyczna historia.
Badovici nie dość, że nigdy nie promował nowatorskiego projektu narzeczonej, to pozwolił dekorować go Corbusierowi, któremu oficjalnie przypisywał pierwszeństwo jeśli chodzi o modernistyczne projekty letniego domu (jego Cabanon powstał tymczasem  dopiero w roku 1952, cudownym przypadkiem w tej samej miejscowości co Villa E1027) - pisałam o tym tutaj: http://beataliving.blogspot.com/2014/08/wakacje-z-charlesem.html. Tymczasem skromna Eileen wyprzedziła go o niemal ćwierć wieku. Na koniec powiem Wam, że Corbusier jak może pamiętacie z wcześniejszego wpisu, utonął podczas codziennej kąpieli w morzu, nie napisałam wtedy gdzie to się stało - otóż dokonał żywota dokładnie naprzeciwko E1027 - może nawet była to ostatnia rzecz jaką widział.

Ach, nie wyjaśniłam jeszcze nazwy stolika i przeklętego domu zarazem.
E1027
E - jak Eileen
10 - dziesiąta litera w alfabecie czyli Jean zdrajca jeden
2 - druga litera jak Badovici patrz wyżej
7 - siódma litera jak zakochana, zapomniana na lata całe genialna Gray

























Tutaj stoliki E1027 i fotel projektu Eileen Bibendum

Pokój gościnny dla siostry




0 komentarze:

Prześlij komentarz

Jeśli spodobał Ci się ten tekst, to zapraszam częściej. Może masz ochotę zostawić jakiś komentarz... zapraszam ;-)