Durne baby

Wczoraj graliśmy w filmowe kalambury. Panowie kontra panie. Nie powiem kto przegrał, ale wygrali – niesprawiedliwie rzecz jasna, faceci. Ja to sobie wszystko na spokojnie przemyślałam i wiem dlaczego. Oni po pierwsze są nieskomplikowani. Zamiast pokazywać treść powiedzmy „Przeminęło w wiatrem” pokazują wiatr. Zamiast odtwarzać traumatyczne losy „Dziewczyny z tatuażem” pokazują cycatą postać z dziarą na ramieniu i po sprawie. Z kolei w drugą stronę zadają filmy, których żadna szanująca się kobieta w życiu nie widziała, i których pokazać się po prostu nie da – przykład - „Rydwany ognia”!!!
Z całego tego spotkania mam jednak zupełnie inną konkluzję. Kiedy, ja się poważnie pytam, kiedy oni oglądają te filmy, o których my nawet nie słyszałyśmy, albo słyszałyśmy ale nie miałyśmy czasu obejrzeć?
To wszystko nasza wina, nasza bardzo wielka wina... i tego cholernego pożeracza czasu o obco brzmiącej nazwie GENDER. Zastanówmy się nad kilkoma rzeczami - Komu przeszkadza brudna podłoga, kto odrabia z dziećmi lekcje, kto (i dla kogo) musi dobrze wyglądać, co łączy się z czasochłonnymi zabiegami w stylu uprawiania wyczerpującego fitnessu, spędzania czasu u fryzjera, manikiurzystki, czy robienia makijażu? Kto pamięta o wszystkich durnych rocznicach, a później mozolnie je przygotowuje? Kto marnuje wolny czas sprzątając, piorąc i gotując, kto nie gra na gitarze, nie rzuca wszystkiego dla wykonania niezrozumiałych manewrów strategicznych na platformie PC, kto nie projektuje modeli w 3D, nie zbiera samochodzików w skali 1 do iluś tam (ale tylko do 1959 roku), kto nie zajmuje się wyczynowym pieczeniem chlebów o wyszukanym kształcie i skali chrupania skórki 8,5? No kto? No my - durne baby. Zawsze jest coś co jest ważniejsze, ktoś komu trzeba wytrzeć nos, kogo trzeba gdzieś zawieźć, przypilnować, pomóc wciągnąć rajtuzy, albo posprzątać w pokoju. Tak na co dzień to trzeba ugotować ogórkową i utłuc schabowe. Z modeli to kobiety najczęściej kleją graniastosłup foremny na matmę albo karmnik dla ptaków do przedszkola. Bądźmy jednak z siebie dumne, nasza przyziemna działalność obejmuje nawet rozmaite dziedziny sztuki. Śpiewamy piosenki na dzień babci, uczymy grać kolędy na flecie oraz malujemy... sufity w przedpokoju. Co tam jeszcze?
Oto my niezastąpione matki, żony i kochanki, dla których czas wolny to najczęściej czas poświęcony rodzinie, a nie sobie.
A następnym razem, wymyślimy takie filmy, których po prostu się nie da pokazać i nie będzie żadnych ułatwień w rodzaju „Wiem, to jej ulubiony film do prasowania, no ten no...”!
rys. Tomek Wajnkaim


0 komentarze:

Prześlij komentarz

Jeśli spodobał Ci się ten tekst, to zapraszam częściej. Może masz ochotę zostawić jakiś komentarz... zapraszam ;-)