Dysdrukia

Ubezpieczenie samochodu to dla mnie droga przez mękę. Co roku denerwuję się pytaniami w stylu: data pierwszej rejestracji, albo numer nadwozia, a już pytanie o aktualny przebieg doprowadza mnie do szaleństwa. Ja wiem, że są na świecie ludzie, którzy to wszystko wiedzą, ba, sypią danymi jak z rękawa, ale ja do nich zdecydowanie nie należę!

Osobnym tematem są rozmowy z telemarketerami, czy jak tam się oni nazywają, którzy dzwonią z ofertami chociażby tych nieszczęsnych ubezpieczeń. Odbieram telefon i niespodziewanie wpada mi w ucho ciąg wyrazów, o których z całą pewnością mogę powiedzieć jedynie, że są w języku polskim, ale co znaczą za cholerę nie rozumiem. Facet brzęczy coś pod nosem, albo brzmi jak automatyczna sekretarka, a ja nawet nie wiem z jakiego towarzystwa ubezpieczeniowego telefonuje. Zanim to ustalę mam wrażenie, że wyszłam już na kompletną idiotkę zadając co najmniej osiem pytań pomocniczych. Siedząc we własnym domu czuję jak płoną mi uszy ze wstydu i strachu jednocześnie. Wiem, że za chwilę padnie kolejne pytanie na które nie będę znała odpowiedzi. Czuję się więc jak bym wróciła do szkoły i to kompletnie nieprzygotowana do lekcji. Naprawdę nieprzyjemne uczucie.

Z resztą to pewnie moja wina. Mam samochód od ładnych kilku lat i jeszcze nie nauczyłam się na pamięć symbolu skrzyni biegów, mało tego ostatnio u mechanika zastanawiałam się jakiej właściwe marki furą podjechałam – wiem dramat, no ale te tematy są naprawdę daleko na liście moich priorytetów. Człowiek, pardon kobieta, sorry - ja - czasami czuję się taka bezradna w obliczu wielostronicowych dokumentów najeżonych specjalistycznym słownictwem, że po prostu ręce opadają. A tu człowiek dorósł i należałoby radzić sobie w takich sytuacjach. Radzę więc sobie jak mogę, ale za każdym razem jest to taki stres, że szkoda gadać.

A swoją drogą powinno się sklasyfikować taką jednostkę chorobową jak nieumiejętność radzenia sobie z drukami urzędowymi. W końcu jest dysgrafia, dysleksja, dysortografia, dlaczego nie miałaby być „dysdrukia”? Powinna zostać sklasyfikowana jak najszybciej – tak aby w razie kontaktu z cierpiącym na nią petentem od razu był mu przydzielany wyspecjalizowany pomocnik. I z tym oto wnioskiem racjonalizatorskim oddzwonię za chwilę do AGENTA - uff.
rys. Tomek Wajnkaim
 

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Jeśli spodobał Ci się ten tekst, to zapraszam częściej. Może masz ochotę zostawić jakiś komentarz... zapraszam ;-)