Milo, a Saint-Exupére


Dzisiaj napiszę o związkach literatury z projektowaniem no... prawie. 
Na pewno znacie wspaniałą powieść Antoine`a de Saint-Exupéry’ego „Mały Książę”. Ta maleńka książeczka jest doskonałym punktem wyjścia do przemyśleń o ludzkiej naturze, kulturze i uniwersalnych prawdach definiujących człowieczeństwo. (Nie wiem czy wiecie, ale polskie jej tłumaczenie było pierwszym, które ukazało się po francuskim oryginale, niemal równolegle z wersją angielską, a był to dopiero początek kariery historii pilota i małego arystokraty ducha, bo do dziś ich historię przetłumaczono na 273 języki!). A więc książkę znacie na pewno. Wiecie więc doskonale jak wygląda słoń pożarty przez węża boa oraz orientujecie się w historii pewnej kapryśnej róży. Róża, na maleńkiej planecie zamieszkałej przez Małego Księcia, okropnie bała się przeciągów… z resztą oddajmy jej głos:

- Ach, dopiero się obudziłam… Przepraszam bardzo… Jestem jeszcze nieuczesana.
Mały Książę nie mógł powstrzymać słów zachwytu:
- Jakaż pani jest piękna!
- Prawda? - odpowiedziała róża cichutko. - Urodziłam się równocześnie ze słońcem.
Mały Książę domyślił się, że róża nie jest zbyt skromna, lecz jakżeż była wzruszająca!
- Sądzę, że czas na śniadanie - dorzuciła po chwili - czy byłby pan łaskaw pomyśleć o mnie?
Mały Książę, bardzo zawstydzony, poszedł po konewkę i podał jej świeżą wodę.
Wkrótce swą trochę płochliwą próżnością zaczęła go torturować. Pewnego dnia na przykład, mówiąc o swych czterech kolcach, powiedziała:
- Mogą zjawić się tygrysy uzbrojone w pazury...
- Nie ma tygrysów na mojej planecie - sprzeciwił się Mały Książę - a poza tym tygrysy nie jedzą trawy.
- Nie jestem trawą - odparła słodko róża.
- Proszę mi wybaczyć...
- Nie obawiam się tygrysów, natomiast czuję wstręt do przeciągów. Czy nie ma pan parawanu?
„Wstręt do przeciągów to nie jest dobre dla rośliny - pomyślał Mały Książę. - Ten kwiat jest bardzo skomplikowany.”
- Wieczorem proszę mnie przykryć kloszem. U pana jest bardzo zimno. Złe są tu urządzenia. Tam, skąd przybyłam...

Dla przypomnienia - słoń, którego pożarł wąż.


Delikatna acz marudna róża pod kloszem.

To była część literacka, a teraz będzie o projektowaniu. Przy okazji ostatniego Łódź Design Festival, na jednej z ekspozycji zobaczyłam niezwykły przedmiot. Była to jakby lampa, trochę donica, a w zasadzie szklarnia. Obiekt, który łączy w sobie wymienione funkcje, a przy tym jest po prostu zachwycający. Milo - bo tak się nazywa, jest zasadniczo lampą, która stanowi jednocześnie schronienie dla umieszczonego w jej wnętrzu kwiatu, na przykład… miniaturowej róży. 
Milo została zaprojektowana przez mocno sfeminizowane studio projektowe Lightovo, czyli tandem młodych, kreatywnych i odważnych pań - Agnieszkę Janukanis, absolwentkę łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych i Zuzannę Krauze, żywiołową prawniczkę. Zachwycające Milo składa się ze szklanego, ręcznie formowanego klosza, zaprojektowanego w taki sposób by zapewnić umieszczonej wewnątrz roślinie dostatecznej cyrkulacji powietrza, źródła światła - czyli ledowej żarówki o temperaturze barwowej 4000-6000 K, która wspomaga kwitnienie i wzrost, oraz zintegrowanej doniczki z impregnowanego drewna klonowego. Ascetyczny projekt uzupełniony o kwitnącą wewnątrz roślinę stanowi zaskakujące i po prostu piękne zjawisko, które zauroczyło nie tylko mnie. Lightovo w postaci swojej Milo zinterpretowało na swój sposób historię opowiedzianą przez francuskiego pilota i pisarza, i mnie ta interpretacja imponuje.
Tak dla porządku dodam, że Lightovo tworzy w mojej rodzinnej Łodzi, a wszystkie elementy lampy wyprodukowano (z poszanowaniem dla środowiska) oczywiście w Polsce. 










Zdjęcia Milo dzięki uprzejmości Lightovo.
Rysunki autorstwa Antoine`a de Saint-Exupéry’ego, dzięki jego talentowi i fantazji.

1 komentarze:

Jeśli spodobał Ci się ten tekst, to zapraszam częściej. Może masz ochotę zostawić jakiś komentarz... zapraszam ;-)