Za nami najcieplejsze (na świecie) od 124 lat lato. Nie wiem jak to się ma do zwiastowanej przez media epoki lodowcowej, tymczasem faktem jest, że tegoroczne lato powoli się kończy a wraz z nim, na szczęście, kończą się te przeklęte upały. Jako rasowa Polka narzekałam na nie straszliwie, ale wraz z nadejściem pierwszego chłodnego wieczoru… od razu napaliłam w kozie, by wyrównać temperaturowy dyskomfort.
Lato się kończy, pora więc wracać do cywilizacji. Porzucam więc moją „szwedzką” chatę
i jadę do miasta.
i jadę do miasta.
Wszystko fajnie, ale nie wiem czemu kilka pierwszych dni po powrocie spędziłam na "odgruzowywaniu" mieszkania z kurzu i innych śladów niezamieszkania (jak to jest w ogóle możliwe?) i niespodziewanie uderzyła mnie jedna rzecz. Odsuwając kolejne meble w poszukiwaniu żerujących za nimi roztoczy odkryłam, że w moim cudnym mieszkaniu mam przynajmniej 6 przepaskudnych przedmiotów! Fakt, że przedmioty te wcale nie należą do małych niestety humoru mi nie poprawił. Trudno je ukryć, a bez nich niestety żyć się nie da. Klamka zapadła, trzeba wymienić grzejniki!
Tylko jak to się robi? Czy grzejniki mają jakąś „grzejność”, od czego zależy ich wielkość, czy są w ogóle jakieś ładne?
No właśnie. Odpalam internet (och cudowny, domowy internecie z kabla!) i po chwili trafiam na to zdjęcie:
Sprawdzam
Miło, a więc są ładne grzejniki...
Znajduję stronę: http://purmosfera.pl/.
Milej, są ładne i mają nawet swój blog, w którym mimo technicznego tematu, bezpiecznie i luksusowo poczuje się nawet przysłowiowa blondynka.
Najmilej, jest przekierowanie na stronę PURMO do - kalkulatora doboru grzejników, gdzie prowadzą mnie za "niewprawioną" w temacie rękę i pomagają ocenić rozmiar i tajemniczą wielkość czynnika grzejnego.
Cudownie! znalazłam aplikację purmo smartbox, w której jak zrobię zdjęcie pokoju, to mogę wybrać swój wymarzony kaloryferek i sprawdzić jak będzie wyglądał na miejscu. Syn zachwycony, z zapałem godnym swoich 7 lat rozkminia wszystkie możliwości apki.
Znajduję stronę: http://purmosfera.pl/.
Milej, są ładne i mają nawet swój blog, w którym mimo technicznego tematu, bezpiecznie i luksusowo poczuje się nawet przysłowiowa blondynka.
Najmilej, jest przekierowanie na stronę PURMO do - kalkulatora doboru grzejników, gdzie prowadzą mnie za "niewprawioną" w temacie rękę i pomagają ocenić rozmiar i tajemniczą wielkość czynnika grzejnego.
Cudownie! znalazłam aplikację purmo smartbox, w której jak zrobię zdjęcie pokoju, to mogę wybrać swój wymarzony kaloryferek i sprawdzić jak będzie wyglądał na miejscu. Syn zachwycony, z zapałem godnym swoich 7 lat rozkminia wszystkie możliwości apki.
Prównuję
Poczytałam i już prawie podjęłam decyzję. W PURMO oprócz takich - zasadniczych - zalet jak to, że grzeją, są ładne, a nawet specjalnie zaprojektowane dla alergików urzekło mnie to, że mają ciekawą historię, a nic tak nie cenię w przedmiocie jak historia właśnie. W końcu to fajnie mieć świadomość, że twój grzejnik ma swój rodowód w latach 70. XVIII wieku (założycielem firmy był Steffen Cerillius Rettig), który do tego ściśle wiąże się z produkcją wyrobów tytoniowych, okrętów i piwa… W każdym razie marka PURMO należy do koncernu Rettig Heating, który z kolei jest od początku swojego istnienia prywatną firmą rodzinną należącą do rodziny Rettingów.
W latach 70. produkcja grzejników została znacząco zmodernizowana i zautomatyzowana, a produkty marki Purmo świetnie sprzedają się w 20. krajach Europy oraz, co istotne, od 1992 roku produkowane są w Polsce, w nowoczesnej fabryce w Rybniku. Z katalogu firmy można wybierać pośród grzejników: łazienkowych, dekoracyjnych, specjalnych (np. dla szpitali - tudzież alergików) i wodnego ogrzewania podłogowego i… ściennego.
Purmosfera prowadzi mnie jak po sznurku: od łazienki przez pokoje, kuchnię aż po sypialnię. Moimi faworytami są Faro i Kos, których nie tylko nie trzeba, nie wolno, ale i nie ma po co zasłaniać. Nęci gładziutki jak lustro Tinos, z suszącą się na nim frywolnie ściereczką, oraz łazienkowa Muna, która zmieści się bez problemu nawet w mojej niedużej łazience. No i numer 1 do sypialni Spadkobiercy, czyli Purmo Plan Ventil Hygiene (FHV), który jest zupełnie pozbawiony konwekcyjnego ożebrowania, bocznych osłon oraz górnego grilla, a tym samym tych wszystkich niedostępnych miejsc, w których hodujemy całe cywilizacje alergenów. A Delta Bar - grzejnik w roli mebla? Idealny, skończenie piękny.
Wstępnie wybrane, ale co to? Mogę jeszcze wybierać spośród 200. dostępnych kolorów i 12. metalicznych wykończeń!
Antykurzowy Plan Ventil Hygiene, który sprawdzi się w pokoju alergika i jest przyjazny szorującej go co tydzień matce.
Marbonne, zgrabny, niewysoki, klasyczny i zarazem nierzucający się w oczy. Można go zamontować nawet pod dużym oknem.
Wiotka i delikatna Imia, która wyposażona w ozdobne haczyki, może pełnić rolę przedpokojowego wieszaka na wilgotne okrycia.
No i na koniec Delta Bar, niesamowity, industrialny grzejnik oswojony górną półką, którą można zamówić w kilku wariantach, np. z marmuru. Do naszego mieszkania nie pasuje, ale można zawsze dopasować do niego mieszkanie...
Po całym tym radosnym poszukiwaniu grzejników idealnych mam jeden wniosek, sprzątanie domu po wakacjach może być bardzo inspirujące.
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, to zapraszam częściej. Może masz ochotę zostawić jakiś komentarz... zapraszam ;-)