Plisse, czyli spódnica pod sufitem

Uwielbiam przemeblowania, gdybym mogła przestawiałabym w domu nawet ściany, co jednak jest dość trudne (chociaż nie niemożliwe). W ścisłym związku z tym moim uwielbieniem pozostają jednak pewne problemy. Na przykład z oświetleniem. Pewnie dlatego taką sympatią darzę rozwiązania mobilne - jak opisywane nie tak dawno Luxo, czy Arco
Dzisiaj chcę przedstawić kolejną gwiazdę z tego gatunku. Tak dla odmiany nie jest to projekt stary. Powstał w 2007 roku, i również dla odmiany nie we Włoszech, Ameryce czy Wielkiej Brytanii, ale we Francji. Jego autorką, też dla odmiany - iluż może być mężczyzn designerów - jest Inga Sempe - rocznik 1968. Otóż pani Sempe postanowiła myśląc o „zwyczajnej” lampie wiszącej, puścić nieco wodze fantazji i pozwolić jej zmieniać się w zależności od okoliczności...


Wiadomo, że stoły można składać i rozkładać, tudzież zsuwać i rozsuwać w zależności od liczby gości lub aktualnego nastroju, ale co zrobić z oświetleniem? Od 2007 roku mamy genialne rozwiązanie tych poniekąd egzystencjalnych rozterek - lampę Plisse. Jest ona wykonana ze stali nierdzewnej, aluminium i elastycznego poliestru. Dostępna w czerni i bieli, potrafi z wyjściowej długości 60 cm urosnąć do 160 cm. Taki klosz: 27 x 30 x 60 cm wystarcza na co dzień, ale kiedy przyjdą goście… 160 cm uzyskane za pomocą jednego gestu jest nie do przecenienia! Tego typu magię uzyskuje się za pomocą specjalnie zaprojektowanego systemu o nazwie pantograf. Jest on wyjątkowy w swej prostocie i bardzo kobiecy - opiera się bowiem na strukturze plisowanej materii, czyli po prostu zbudowany jest jak przemodna ostatnio spódnica tzw. solejka. Tak więc szczęśliwe posiadaczki solejek i Plisse-k - zazdroszczę wam. Zaraz, zaraz, przecież solejka wisi w szafie.

Lampę wiszącą Pilsse produkuje włoska firma LucePlan. Oryginalna #Plisse kosztuje w Polsce około 4000 zł.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Jeśli spodobał Ci się ten tekst, to zapraszam częściej. Może masz ochotę zostawić jakiś komentarz... zapraszam ;-)