Tak sobie napisałam
w piątkowy słoneczny dzień o pomnikowym modelu Thoneta Nr 14
i
pomyślałam, że może w deszczową, depresyjną sobotę powinnam
temat kontynuować.
Dawno, dawno... 190
lat temu... w Boppard nad Renem i Frankenburgu w północnej Hesji
kolejne pokolenia Thonetów rozwijały pomysł założyciela
przedsięwzięcia. Firmę bowiem po dziś dzień prowadzą potomkowie
Michela, w liczbie którą... przestałam ogarniać. Koleje losów
rodzinnej schedy, jak to zwykle się zdarza bywały bardzo
skomplikowane. Padały złote strzały - jak spotkanie przez
założyciela firmy
austriackiego kanclerza Klemensa von Metternicha, który znacząco
wpłynął na pokierowanie losami przedsiębiorstwa, oraz momenty
słabsze kiedy na przykład w roku 1869
wygasł z takim trudem zdobyty patent. Fakt ten oznaczał początek
masowej produkcji kopii słynnego krzesła Nr 14 i milionowe straty
dla rodziny. Thonetowie byli jednak wizjonerami. Od początku
prowadzili politykę, jak bym to dzisiaj nazwała totalną. Dążyli
do samowystarczalności na każdym etapie produkcji i sprzedaży.
Zaczęli budować fabryki. W Bistritz/Rumunia (1861),
Gross-Ugrócz/Słowacja (1865) i Wsetin/w Czechach (1868), Radomsku
(1881) z licznymi oddziałami i zawsze w miejscach, gdzie były „pod
ręką” lasy bukowe. Dzięki temu, że fabryki zlokalizowano w
różnych krajach, Thonetowie unikali opłacania ceł za wytworzony
surowiec i towar. W końcu XIX wieku firma zatrudniała już 6
tysięcy pracowników, dla których w bezpośrednim sąsiedztwie
zakładów budowała domy i całą infrastrukturę socjalną.
Otwierano też oddziały handlowe zajmujące się dystrybucją mebli
we wszystkich większych miastach Europy i... Stanów Zjednoczonych.
Aby usprawnić sprzedaż wszystkim produkowanym przez firmę meblom
nadano numery, skatalogowano i sfotografowano je. Powstały drukowane
w różnych językach foldery przedstawiające produkty, wraz z
numerami i aktualnymi cenami. To się nazywa nowoczesne podejście do
handlu co?
Na początku
flagowym produktem Thonetów było krzesło. Bardzo szybko na linie
produkcyjne kolejno otwieranych fabryk weszły: fotele, bujaki, sofy,
stoły, łóżka, skrzynki balkonowe, stojaki do nut, wieszaki
na ubrania, a nawet rakiety tenisowe. W okresie największej
prosperity fabryki należące do rodziny produkowały 4000 mebli
dziennie.
Firma inwestowała także w sferę projektową. Właściwie od
początku istnienia zatrudniała, jak byśmy to dzisiaj powiedzieli
topowych twórców. Począwszy od lat 20. firma
związała swą przyszłość z projektantami wywodzącymi się z
Bauhausu. U Thonetów od tej pory gięto nie tylko buczynę, ale i
metalowe rury. A projektowali dla nich tacy geniusze jak: Mart Stam,
Marcel Breuer, Le Corbusier, Mies van der Rohe i Gerrit Rietveld.
Jak już wspomniałam rodzinna firma ma się
dobrze. Jak na razie nie grozi jej Buddenbrookowskie załamanie,
które tak sprawnie opisał Mann, chociaż początkowe koleje losów
obu rodów są, w moim przekonaniu, bardzo zbieżne.
To chyba kwestia niezwykłej umiejętności
przewidywania, którą u Thonetów dziedziczy się w genach...
A jak byście mieli ochotę zobaczyć aktualnie
panujących braci Thonetów to są tu
https://www.youtube.com/watch?v=DisViHZkahA&list=PL4CF4CFDD3773783A
(film po niemiecku, ale z angielską listą dialogową). Może
wypatrzycie kolejne ikony jak S533, S43 i wiele, wiele innych.
PS. Jeśli ktoś ma
okazję powinien pojechać do siedziby głównej we Frankenburgu
właśnie, gdzie przy nomen omen Michael-Thonet-Straße 1 jest muzeum
ilustrujące bogatą historię rodową. Ja w każdym razie się
wybieram.
PS. CD. A jaki mają piękny logotyp! A jak on ewoluował na przestrzeni tych niemal 200 lat! Może kiedyś o tym napiszę...
A teraz to już klasycznie Beata na Tomasza zaprasza:
Ale szok! Nigdy nie pomyślałabym, że takie najzwyklejsze gięte krzesło ma TAKĄ bogatą historię!!! Mnie nękają czasami inne pytania, np.: kto wynalazł szydełko albo robótki na drutach? Bezimienni wynalazcy albo raczej w rodz.ż. Że nie wspomnę już tej szalonej techniki frywolitkowej - od pół roku się trudzę i nie mogę się tego nauczyć, więc JAKIM CUDEM KTOŚ TO WYMYŚLIŁ?!
OdpowiedzUsuńHm, a to mi klina zabiłaś... Nie wiem, jeszcze nie wiem, ale spróbuję się dowiedzieć ;-)
OdpowiedzUsuń