Ponieważ czytam nałogowo.
Wypracowałam sobie wspaniałą, jak sądzę technikę. Dziś
nadszedł dzień, w którym postanowiłam się nią podzielić. Całe
oceany książek, jak wiadomo, dzielimy na rozmaite rodzaje, gatunki,
podgatunki i kompletne chały, o których nie będziemy tu w ogóle
dywagować. Zasadniczo literatura dzieli się na: epikę, lirykę i
dramat. Z dramatem jest różnie. Są takie dzieła, które da się
tylko czytać („Dziady”), oraz takie, które lepiej tylko oglądać
(„Sen nocy letniej”- też niekoniecznie, a przynajmniej nie w
każdym teatrze), z tego powodu odpuszczam sobie dramaty w części
poradnikowej. To mamy ustalone.
Liryka, liryka – tu mi się
dośpiewało Gałczyńskim czyli melodią z piosenki śpiewanej przez
Turnaua...
A po pogrzebie pod korniszon
niech epitafium mi napiszą:
Tu leży magik i małpiszon,
pod spodem taki tekst:
"Liryka, liryka,
tkliwa dynamika,
angelologia
i dal...
niech epitafium mi napiszą:
Tu leży magik i małpiszon,
pod spodem taki tekst:
"Liryka, liryka,
tkliwa dynamika,
angelologia
i dal...
Na lirykę
niewprawiony czytelnik musi mieć fazę. Zasadniczo fazy na poezję
są trzy: euforia zakochania (tu często wchodzi w grę własna
twórczość), czarna listopadowa rozpacz (Staff, Blake, Keats,
Shelley), oraz rozczarowanie rzeczywistością (Miłosz, Baudleaire,
Rimbaud, Bryll). Wprawiony czytelnik czyta jak leci o każdej porze.
To wierszyk Szymborskiej, to poemacik Tuwima, dla relaksu wieczorami
Eliot - Thomas Stearns, nie ta nudziara George
Eliot.
I tu wracamy do
najpopularniejszego rodzaju - epiki. Dysponujemy teraz: powieścią,
nowelą, opowiadaniem, baśnią, epopeją, mitem, legendą,
pamiętnikami etc. Czyli wszystkim tym do czego nie trzeba mieć
fazy, czasem wystarczy dziecko (uwaga - nie czytamy Grimmów i
Andersena przed ukończeniem przez dziecko 25 roku życia – tak dla
zachowania zdrowia i równowagi psychicznej przez latorośl).
Teraz jest już z górki.
- Powieści sensacyjne i kryminały, oraz Grocholę i Kalicińską czytamy szybko. Należy na nie przeznaczyć góra dwa dni (jeśli bardzo gruba, albo ktoś ciągle zawraca głowę). Przyczyny są dwie. Przy kryminałach – by nie tracić wątku i spokojnie przespać noc wiedząc kto zabił. Przy Kalicińskiej – by się nie przestać szanować jako rozumny człowiek.
- Buddenbrooków, Czarodziejską górę, Cierpienia młodego Wertera, Panią Bovary i W cieniu zakwitających dziewcząt – czytamy raz do roku, góra raz na dwa lata. No niestety, tak trzeba by ocenić stan swojego umysłu i ewentualnego zdziadzienia. Od razu człowiek wie, w którym kierunku zmierza.
- Biblię, Państwo, Baśnie tysiąca i jednej nocy, Prousta i my Polacy Kafkę oraz Orwella – należy podczytywać non stop, czyli dorywczo, tak żeby nie tracić kontaktu z rzeczywistością i rozumieć to co piszą w gazetach.
- Sienkiewicza – tu nie wszyscy się zgodzą – czytać wyłącznie pod szkolnym przymusem. Przeczytać, przerobić, zapamiętać o co z grubsza chodzi i zapomnieć tę traumę. Wyjątek stanowi „W pustyni i w puszczy” - można do niej wracać jak się ma sentyment, ja akurat mam.
- Literaturę dziecięcą i młodzieżową w stylu Nienackiego, Kiplinga, Siesickiej, Montgomery i tych bardziej współczesnych – czytać na boga, wyłącznie w dzieciństwie i nigdy, przenigdy nie próbować do tego wracać, bo kończy się to tragicznie. Jak pisał Norwid „Ideał sięgnął bruku”.
- A propos Norwida. Norwida, Słowackiego i Miłosza czytać z uwielbieniem i niespiesznie. Z wyjątkiem ich korespondencji – do niej najpierw lepiej dojrzeć i starać się nie łączyć z dziełami literackimi, bo dysonans się rodzi jak cholera.
- Ach byłabym zapomniała, Herberta, Iwaszkiewicza, Eco i Llosę, czytać dopiero w pewnym wieku. Wcześniejsze odczytania się nie liczą.
- Biografie można czytać jak się chce, to nie ma znaczenia. Jak są dobre przeczytają się gładko w jeden wieczór, a jak nudne – to nie warto tracić czasu.
- Całą resztę, tak żeby być na bieżąco, radzę dzielić kluczem kulinarnym, klimatycznym (ze względu na miejsce pobytu i porę roku), bądź towarzyskim (żeby się wymieniać opiniami).
- Na koniec zostawiłam pozycje historyczne – jak Davis, Irving, Wieczorkiewicz. Jeśli uznacie, że z jakichś względów, którąś trzeba zaliczyć, najlepiej oddać je komuś kto przebrnąwszy przez zbędne szczegóły i przypisy opowie wam w kilku zdaniach sedno.
W każdym razie grunt żeby
w ogóle cokolwiek czytać!
rys. Tomek Wajnkaim
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, to zapraszam częściej. Może masz ochotę zostawić jakiś komentarz... zapraszam ;-)