...Jak tu w tych warunkach się skupić?
Nie da się i już. Trzeba się przyzwyczaić pracować w
rozkupieniu. Na czym to ja skończyłam... Ciężko jest pracować w
domu. Chociaż tylu mądrych ludzi pracowało w domu Jane Austin na
przykład swoje nieulegające przedawnieniu romanse pisała na rogu,
już, już nakrywanego stołu. Lem pisał w gabineciku co prawda,
ale dziecko przecież musiało wpadać od czasu do czasu. O, taki
Mrożek pisał w domu. A wielcy odkrywcy przecież nie odkrywali
żarówki w fabryce po godzinach, tylko w salonie przy lampie
naftowej.
- Faktura.
Jednak faktura. Już, tylko odpalę
sobie lampę naftową, poproszę służącą o nakrycie stołu i
wystawię fakturę.
- Czy jak tak napiszę, to będzie
dobrze? Bezczelny typ w końcu to moja praca. Dlaczego za drogo. Za
paluszki mam pracować?
- No wiesz, nie wiem wydaje mi się,
że lepiej zadzwonić i tak „w oczy” porozmawiać. Zawsze będzie
musiał wtedy jakąś reakcję z siebie wydalić i będzie wiadomo o
co chodzi. A tak to za każdym razem ty się będziesz denerwował
tu, a on tam.
- No tak, może masz rację. Tylko
wyślę te plakaty. Masz już fakturę?
- Poszła.
Gdzie ja tę moją lampę postawiłam,
co to mi miała przyświecać? Chyba tu, a jednak nie. Tak, i
malarze w domach malowali i Jobs w sumie w garażu pracował. Kurka,
dlaczego im wychodziło a mnie nie? Które to już podejście? To
kwestia wprawy i samodyscypliny. To tak jak z uczeniem dzieci
sikania do nocnika, z codziennym pilnowaniem przy kąpieli i myciu
zębów, to tak jak z praniem i prasowaniem. Spoko dam radę, po
prostu będę sobie wyobrażać, że muszę wyprasować dwa bębny
prania i... dam radę.
Nawet pogoda mi sprzyja.
Praca, praca, praca jest
najważniejsza.
- O żesz, moja wołowinaaaaaa!
Moja wołowina jest wołowiną
urodzinową i pójdzie wraz z nami, w charakterze dania głównego
na urodziny kolegi – więc musi być perfekcyjną wołowiną po
burgundzku, a zważywszy na to ile jest w niej wołowiny, dobrego
wina i prawdziwków z takim poświęceniem znalezionych przez moją
matkę, a później suszonych przez tydzień co najmniej i
wydających zapach, którego nie znoszę... Nie mogę jej spieprzyć.
Cholerny wół kruszał dwa dni, a teraz po niemal 3 godzinach
jeszcze jest twardawy. Może był nieszczęśliwy? Albo go pokroiłam
w poprzek włókien? Nie, dobrze pokroiłam. Bydlak jeden. Jak się
człowiek stara to nigdy nie wychodzi. Nie no zazwyczaj wychodzi –
to tylko trzeba poczekać po prostu.
rys. Tomek Wajnkaim
Tak, dzisiaj będzie bardzo przyjemny
dzień. Po południu pójdziemy do mojej ulubionej letniej knajpki
(chociaż przecież jest styczeń jak cholera), spotkamy się z
przyjaciółmi. Będzie super. Wreszcie pogadamy o Platonie. No z
kim można pogadać o Platonie? No może znalazłoby się kilka
osób, ale akurat dzisiaj pogadamy sobie z nimi. Zamówimy karafkę
domowego wina i będzie prawie jak nad absyntem.
- Halooo, oczywiście, że już
wysyłam... tak pozdrawiam.
Cholera jak ta Austin „zdanżała”
przed obiadem?
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, to zapraszam częściej. Może masz ochotę zostawić jakiś komentarz... zapraszam ;-)