Moi znajomi dzielą się na tych,
którzy Ikea uwielbiają i tych którzy jej nie znoszą. Myślę, że
ludzie w ogóle dzielą się na tych, którzy Ikea uwielbiają i tych
którzy jej nie znoszą. Nie znam nikogo kto o tej marce by nie
słyszał, albo miał do niej niesprecyzowany stosunek.
Pamiętam kiedy, w 1990 roku, Ingvar
Kamprad otwierał swój pierwszy sklep w Polsce (Warszawa, Ursynów).
To było coś! Wtedy Ikea uchodziła za drogi, świetnie zaopatrzony
sklep, w którym są takie cuda jakich nad Wisłą jeszcze nie
widziano. Koleżanka porażona ogromną powierzchnią magazynu i
horrendalnie wysokimi cenami wróciła do domu z jednym jedynym łupem
– łyżką do odcedzania spaghetti. Nie bardzo jeszcze wiedziała
jak się to spaghetti robi, ale „łyżka była taka piękna...
no i było mnie na nią stać”. Oprócz wspaniałej oferty
artykułów wyposażenia wnętrz, Ikea zaczęła oswajać Polaków do
nowych reguł. Uczyliśmy się od niej co znaczy hasło ekologia w
praktyce, jak wygląda ergonomia w projektowaniu i pakowaniu,
dowiedzieliśmy się, że wreszcie można w czasie zakupów
skorzystać z WC, PRZEWINĄĆ I NAKARMIĆ DZIECKO (!!!), a jeśli jest
już ciut starsze, to mili, wykwalifikowani pracownicy sklepu z
chęcią się nim pobawią, że w trakcie przeglądania DARMOWEGO
katalogu możemy coś zjeść i napić się kawy z ekspresu, który
sami będziemy umieli obsłużyć. Wielu z nienawidzących Ikea o tym
nie pamięta, albo po prostu nie wie. Dzisiaj te fakty mogą
śmieszyć, ale tak naprawdę najśmieszniejsze jest to, o czym
naprawdę niewielu wie (a przynajmniej nie wiedziało do czasu
wielkiej kampanii jubileuszowej Ikea). Polskie firmy od 53 lat
produkowały dla szwedzkiej marki, a nasz kraj jest drugim po Chinach
najważniejszym producentem mebli sprzedawanych w magazynach Ikea.
(Pionierem było państwowe przedsiębiorstwo Fameg z
Radomska, które jak się okazuje, co i rusz powraca na łamach tego
bloga).
To tyle na temat zasług Ikea dla
Polski i Polaków, chociaż można by wymieniać je jakiś czas
jeszcze. Chciałam jednak zwrócić uwagę na coś o czym się nie
mówi, coś co dzieje się zupełnie przy okazji, a dzieje się every
single day, wraz z każdym zakupionym w Ikea meblem czy
drobiazgiem do wyposażenia domu. Otóż Ikea kształtuje gusta i
edukuje swoich klientów w kwestii nowoczesnego designu.
Ikea od zawsze wprowadzała na rynek
ultranowoczesne, często wręcz pionierskie rozwiązania
wnętrzarskie, które często okazywały się ponadczasowymi
„samograjami”. (Są ich dziesiątki, ograniczę się do dwóch
przykładów.) Aby się o tym przekonać wystarczy przejrzeć
chociażby „urodzinowy” katalog regałów BILLY. Sztandarowego
rozwiązania marki. Półki, regału, biblioteczki, magazynku,
podręcznej spiżarni itp. Z okazji 30. jubileuszu prezentują się
one we wszystkich dotychczasowych odmianach i setkach stylizacji.
„To przepełniony uczuciami hołd
dla regału BILLY – najlepszego i najbardziej ukochanego regału na
świecie (…) Kiedy jesienią 1979 roku to wszystko się zaczęło,
nikt w najśmielszych marzeniach nie przewidywał jaki to będzie
sukces. Nie minęło 30 lat, a na całym świecie sprzedaliśmy ponad
41 milionów sztuk (…) Od chwili wprowadzenia na rynek regału
BILLY obniżyliśmy cenę najlepszej biblioteczki na świecie o ponad
30% jeśli uwzględnić dzisiejszą wartość pieniądza.”
Kolejnym meblem Ikea z serii the best
jest sofa KLIPPAN. Na pewno ją znacie, może nawet wasze dzieci
wylewały na nią soczki marchewkowe, albo pies wycierał się w nią
po porannym spacerze. Nic nie szkodzi! Ta zaprojektowana w 1979 roku
kanapa jest niezniszczalna. Trudno się w nią uderzyć, bo jest z
każdej strony zaokrąglona, a jej pokrycie można prać w pralce. A
w sytuacji gdy przestanie pasować do wnętrza, można po prostu
wymienić je na nowe. Może nie wiecie, ale przed erą Ikea tego nie
było.
Prze erą Ikea nie było wielu rzeczy,
ale zdaje się że malkontenci tego nie pamiętają. Dzisiaj ten
sklep przestał już być, dla nas Polaków, oazą luksusu. Jego
ideologia stała się nam bliska, a z pomysłów przezeń promowanych
korzystamy na co dzień. Dla Ikea projektują bardzo dobrzy
projektanci, dla których ważne jest by dobry design
był dostępny dla tzw mas. I to jest wartość. Wielcy projektanci
jak Michael Thonet, Alvar Alto, Eamsowie czy Verner Panton uważali,
że ich projekty będą dostępne dla wszystkich, ponieważ
technologia nad którą pracowali miała pozwolić na ich seryjną
produkcję. Po latach ich najlepsze realizacje osiągają bajońskie
ceny, odwrotnie niż w Ikea. Tu pilnuje się zasady, by sprzedawane
produkty oprócz ultranowoczesnego lub po prostu sprawdzonego
projektu i oczywiście wpisywania się w zasadę zrównoważonego
rozwoju, były sprzedawane w przystępnej cenie.
Dla mnie dowodem na wizjonerską
politykę firmy jest jej stała współpraca z młodymi projektantami
czy wręcz studentami szkół artystycznych oraz, a może przede
wszystkim to, że proces wdrażania ich pomysłów do realizacji, w
przeciwieństwie do pozostałych producentów, jest naprawdę
kosmiczny. Właściwie co roku na Łódź Design Festival można
obejrzeć efekty takiej współpracy. Mnie zapadły w pamięć,
prezentowane w 2012 roku tkaniny, które powstały dzięki uczniom
Beckhams College of Design. Podczas
kilkudniowych warsztatów
studenci tej szkoły tworzyli różnorodne motywy, które później w
całość poskładała Emma Jones. Efektem ich pracy są tkaniny:
MADDE, EDMA, GULLIVI, LILLIVI, JULITA i DURITA (oraz wzór pościeli
i zasłonki prysznicowej). W zaledwie kilka tygodni później klienci
Ikea mogli te tkaniny kupić i wykorzystać w swoich domach. Podobnie
Ikea promowała oświetlenie LED, do 2016 roku ma ona zastąpić nim
tradycyjne żarówki. Na Festiwalu odbyła się więc wystawa pt.
„Doświetlimy Pory Roku”, która łączyła oferowaną przez
firmę technologię LED ze sztuką, czyli z propozycjami polskich
artystów pracujących ze światłem.
Podziwiam Ikea. Ikea jest cool.
A i jeszcze dwa słowa o... samym
słowie. Dlaczego jadę do IKEA (lub Ikea) a nie IKEI. Otóż nazwa
ta jest akronimem czyli skrótowcem od wyrazów: Ingvar Kamprad (imię
i nazwisko założyciela) oraz Elmtaryd i Agunnaryd (farma i
miejscowość, w której się wychował). /Wielki słownik
ortograficzny PWN (2006) dopuszcza pisownię IKEA oraz Ikea./ Jako
skrótowiec IKEA w języku polskim po prostu się nie odmienia
podobnie jak: PKP, PKS i PKO chociażby. Poza tym IKEA nie chce odmieniać swojej nazwy
dlatego, że w formie odmienionej różniłaby się ona i mogłaby nie być rozpoznawana przez klientów
- IKE-i, IKE-ę, IKE-ą.
rys. Tomek Wajnkaim
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Jeśli spodobał Ci się ten tekst, to zapraszam częściej. Może masz ochotę zostawić jakiś komentarz... zapraszam ;-)