Luxo czyli Anglepoise

Jeśli chcesz zostać projektantem (designerem) musisz koniecznie zaprojektować 3 przedmioty. Nie chodzi o to, że tylko 3, chodzi o konkretne 3 przedmioty... Jeśli nie chcesz być projektantem (designerem), ale chcesz mieć jakiekolwiek pojęcie o designie, musisz koniecznie poznać jego archetypy. Do archetypów designu zaliczają się zasadniczo 3 przedmioty. Nie chodzi o to, że tylko 3, chodzi o konkretne 3 przedmioty... Są to:
  1. krzesło
  2. lampa na biurko
  3. stołek
O najbardziej klasycznym krześle świata już pisałam tu i tu. Teraz czas na lampę. Lampę ikonę, oczywiście wzorzec wzorców, rzecz jasna włączony do zbiorów MoMa, naturalnie bestseller. Lampa lamp nazywa się Anglepoise i w tym roku obchodzi swoje 80 urodziny. Wszyscy ją znacie, chociaż może wam się wydawać inaczej. Odświeżę wam pamięć - kojarzycie pierwszy film krótkometrażowy wytwórni Pixar? Był nominowany do Oskara w 1989 roku i opowiada o lampce bawiącej się gumową piłeczką („Luxo Jr.”) Film zdobył taką popularność, że na jej fali lampka Anglepoise w USA znana jako Luxo, na stałe zagościła w Pixarze jako część jego logo. 

Ale powróćmy do lampy, dlaczego jest taka wyjątkowa? Jest tak naprawdę prototypem lamp kreślarskich i biurkowych. Potrafi kierować skupiony promień światła na wybraną poziomą i... pionową powierzchnię. Oszczędza energię – skupiając światło dzięki czemu używając mniejszej mocy zyskujemy większy efekt. Nigdy nie wygląda tak samo, bo dzięki zaangażowaniu siły dosłownie jednego palca jej kształt zmienia się w trakcie używania, co jest niezwykłą wartością dodaną. Jest prosta i piękna.
Lampę Anglepoise zaprojektował i opatentował w 1934 roku angielski inżynier samochodowy i wynalazca Georg Carwardin. Lampa powstała trochę przez przypadek, gdy Georg szukał zastosowania dla wynalezionej przez siebie specjalnej sprężyny przeznaczonej początkowo do zawieszeń samochodowych. Sprężyna posiadała tę wyjątkową własność, że nie odkształcała się po ustawieniu w zadanej pozycji. Szukając dodatkowego rynku zbytu dla swojego wynalazku pomyślał o robotnikach pracujących przy montowaniu rożnego rodzaju części na niewielu płaszczyznach i wymyślił lampę, dzięki której można było kierować strumień światła w różnych kierunkach i której przy okazji nie opadałby klosz, a całość utrzymywałaby się w miejscu bez potrzeby dodatkowego mocowania. Lampa okazała się przebojem. Dzięki przełomowej konstrukcji, funkcjonalności i bezkompromisowej formie opanowała rynek. Okazała się przydatna nie tylko w fabrykach ale i przy angielskich biurkach. Używana początkowo przez architektów i kreślarzy szybko została zauważona i doceniona w zwykłych domach.

Model numer 1227

Tak wyglądał prototyp czyli model numer 1208
Pierwsze, nieco toporne, lampy nosiły numer 1208 i były wdrażane przez firmę Herbert Terry & Sons (firma ta specjalizowała się w produkcji metalowych sprężyn i wykupiła licencję od Carwardine`a). Wygładzona wersja „domowa” miała numer 1227 i właśnie ten model stał się klasykiem designu. Użyto w niej trzech innowacyjnych sprężyn, dwustopniowej (w odróżnieniu od jednostopniowego prototypu) i dość ciężkiej podstawy nawiązującej do modnego wówczas jeszcze stylu art déco. Zmienił się także wygląd kabla zasilającego, o którego estetykę w pierwowzorze autor zupełnie nie zadbał – najprawdopodobniej dlatego, że firma dla której pracował nie sprzedawała ani kabli ani włączników.
Wystarczyło kilka lat aby lampa Terry`ego opanowała całą Wielką Brytanię. Wkrótce przekroczyła też granicę wysp i miała zrobić olśniewającą karierę na świecie. Pierwszą licencję sprzedano do Norwegii - Jacobowi Jacobsenowi – który podobno natknął się na lampę w przesyłce zawierającej maszyny szwalnicze zamówione do jego fabryki. Lampa po lekkim liftingu (zmniejszenie podstawy, zmiana kształtu klosza, subtelniejsze łączenia) zmieniła nazwę na Luxo L-1 i podbiła całą Skandynawię oraz równie prędko USA. 

Specjalna edycja znaczków, wydana w 2009 roku przez Królewską Pocztę w Wielkiej Brytanii, przedstawiająca 10 brytyjskich ikon designu. Specjalnie dla jednego pana dodam, że jak widać na załączonym obrazku do ikon zakwalifikował się również jego ulubieniec czyli Spitfire. Ale jest jeszcze coś co łączy nasze hobby. Otóż mają ulubienicę lampę Anglepoise w czasie II wojny światowej brytyjski rząd zakupił jako wyposażenie biurek nawigatorów bombowców RAF-u. We wrześniu 1985 roku znaleziono ją , dodam że w pełni sprawną, w bombowcu Wellington, na dnie jeziora Loch Ness.

Słynna kontynuatorka idei Anglepoise – lampka na biurko Tizio.
Niemal od początku lampa Anglepoise okazała się być nie tylko produktem, ale początkiem całej serii wersji pierwowzoru produkowanych w milionach egzemplarzy. Każdego roku powstają setki podobnych produktów, o których nie myśli się już w kategoriach przełomu w projektowaniu, a nazwy Anglepoise używa się dzisiaj także jako określenia biurkowych lamp przegubowych w ogóle.
Dodam jeszcze, że początkowo lampa była bardzo tania, dzisiaj za oryginał Anglepoise trzeba zapłacić około 1300 złotych.


rys. Tomek Wajnkaim


Do tej pory przetrwały dwa kompletne  Wellingtony. Oba zachowały się w Wielkiej Brytanii. Ten w którym odnaleziono Anglepoise ma numer seryjny  IA N2980 i znajduje się w Brooklands Museum w Brooklands, Surrey. Ten konkretny model zbudowano w  Brooklands. Swój pierwszy lot odbył on w listopadzie 1939 r. Brał udział w nalotach bombowych RAF na Niemcy na początku II Wojny Światowej. Z powodu kłopotów technicznych podczas lotu szkoleniowego, w dniu 31 grudnia 1940 r. zatonął w wodach jeziora Loch Ness. Przeżyli wszyscy pasażerowie z wyjątkiem tylnego strzelca, który zginął, bo nie otworzył się jego spadochron. Samolot został wydobyty z dna jeziora we wrześniu 1985 roku i odrestaurowany w latach 90. ubiegłego wieku. Tomasz, to info specjalnie dla Ciebie.



0 komentarze:

Prześlij komentarz

Jeśli spodobał Ci się ten tekst, to zapraszam częściej. Może masz ochotę zostawić jakiś komentarz... zapraszam ;-)