Obiekt pożądania

Ostatnio pojechałam po kolorowej bandzie Pantone, więc na życzenie przytłoczonych ilością teoretycznej wiedzy czytelników, wrzucam na luz. Dziś będzie lekko, ładnie i... seksownie.
Co to za część garderoby, która jednakowo mocno działa na obie płcie? Chociaż początkowo służyła wyłącznie mężczyznom, teraz noszą ją wyłącznie kobiety (no, może z wyjątkiem Conchity Wurst), chociaż często robią to specjalnie dla mężczyzn... Ten pokrętny wstęp odnosi się oczywiście do pończoch.

Joasia w fasonie FF.  Fot. Przemek Boyanowski
Pierwsze pończochy nie były specjalnie ładne, praktyczne, ani wygodne. Podtrzymywane przez podwiązki, pas albo dopinane do gorsetu robione były z bawełny albo jedwabiu. Nie były elastyczne, wypychały się na kolanach, wałkowały w okolicach kostek... jednym słowem wyglądały koszmarnie, ale grzały, okrywały... i tylko to usprawiedliwiało ich istnienie. Obiektem godnym uwagi stały się dopiero w wieku XX, kiedy to nieoceniona technika ruszyła z pełną parą rewolucji przemysłowej. Nie bez znaczenia był też fakt iż sprowadzany z Dalekiego Wschodu jedwab, był coraz droższy i coraz trudniej dostępny. A już najwięcej, w kwestii pończoch, zawdzięczamy Wielkiemu Kryzysowi. Jedwab był wówczas, jak wszystko, potwornie drogi, więc nieocenieni... no oczywiście, że AMERYKAŃSCY NAUKOWCY postanowili jakoś temu problemowi zaradzić. Zespół badawczy chemicznego przedsiębiorstwa DuPont pod przewodnictwem Wallace`a Carothesa rozpoczął prace nad wynalezieniem godnego dla jedwabiu zastępcy. Zdolni mózgowcy opracowali metodę wytwarzania nowego włókna. Nazwali je Nylon. Nylon składa się z nieskończenie długich łańcuchów syntetycznych cząstek zwanych polimerami. Jest pierwszym włóknem syntetycznym i charakteryzuje się niezwykłą odpornością na rozciąganie, elastycznością i łatwością przyjmowania barwników (pierwsze pończochy z nylonu, w ogóle się nie darły – tę ewidentną wadę, z punktu widzenia producenta, szybko wyeliminowano osłabiając włókna rozmaitymi dodatkami, oryginalna „receptura” znajduje się zaś w dobrze strzeżonym sejfie, bowiem przyniosłaby ewidentne straty). Zanim jednak wyprodukowano pierwsze „Nylony”, włókno zadebiutowało w szczoteczkach do zębów, w roku 1939 zostało użyte w bieliźnie i dopiero w roku 1940 powstały pierwsze nylonowe pończochy FF. O jakże różniły się od swoich jedwabnych poprzedniczek. Były błyszczące, opinały fantastycznie łydkę, nigdzie się nie marszczyły, a gładzono je już wyłącznie w celach fetyszystycznych, bo na pewno nie z powodu opadania. Oglądane z tyłu charakteryzowały się poza tym najseksowniejszym z seksownych szwem – taki mały problem technologiczny, a ile radości. Jak by tego było mało miały jeszcze jedną zaletę. Były dużo tańsze! (Dziś takie pończochy kosztują oczywiście majątek ze względu na gramaturę nici i specjalne maszyny, które są potrzebne do ich utkania.)
Pończoszane szczęście nie trwało jednak długo. Nierozsądni mężczyźni wywołali kolejną wojnę, więc firma DuPont musiała skoncentrować się na produkcji spadochronów, namiotów i lin, zużywając do tego niemal całe zapasy nylonu. Ceny pończoch, dostępnych niemal wyłącznie na czarnym rynku, znowu poszybowały w górę. Ach. Mężczyzna, którego było stać na „Nylony” mógł od swojej kobiety zażądać w zamian za nie wszystkiego! Kiedy pod koniec wojny do jednego z nowojorskich domów handlowych trafiła dostawa „Nylonów”, cała (w liczbie 50. tysięcy par) została sprzedana w ciągu 6. godzin, a prasa opisywała to zdarzenie jako „nylonowe zamieszki na Manhattanie”. Tak dłużej być nie mogło. Nieoceniony zespół naukowy DuPont zakasał więc rękawy i... wynalazł włókno lyckra (inaczej spandex albo elastan). Lyckra szybko okazała się niezastąpiona w przemyśle tekstylnym. Nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, kostiumy kąpielowe przestały spadać przy wychodzeniu z wody, sukienki pięknie się opinały, a pończochy były jeszcze piękniejsze i do tego (od roku 1950) zupełnie bez szwów. Po prostu raj. Panowanie pończoch zaburzyło nieco nastanie ery spódniczek mini, które niebezpiecznie, odsłaniały nogi, a nawet o zgrozo, bieliznę. Schyłek pończoszniczej monarchii (chwilowy dodajmy) zapowiedziała najpierw wyjątkowo mroźna zima 1963 roku, później pokazanie przez Pierre`a Cardine pierwszych rajstop w kolekcji ubrań, a ostatecznej detronizacji w roku 1969 dokonała spódniczka mikromini noszona przez Twiggy. Kobiety stały się wygodne. Zrezygnowały z pończoch, podwiązek, nie mówiąc o pasach i gorsetach. Do czasu. Dziś pończochy znowu wróciły do łask. Są piękne, powszechnie dostępne, powszechnie używane i - o sprawiedliwości losu - kobieta, która je nosi może od swojego mężczyzny zażądać wszystkiego!

rys. Tomek Wajnkaim
 Dziękuję państwu Boyanowskim za udostępnienie fotografii.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Jeśli spodobał Ci się ten tekst, to zapraszam częściej. Może masz ochotę zostawić jakiś komentarz... zapraszam ;-)